Rzecz o paleniu indiańskich ksiąg w Mezoameryce[1]

Peter Martyr d'Anghiera[2] opisał w 1516 r. rdzennego mieszkańca Panamy bardzo ekspresyjnie wyrażającego swoje zdumienie na widok Europejczyka czytającego książkę i dziwiącego się, że przybysze zza oceanu też mają księgi i znają pismo[3]. Opis tego wydarzenia nosi znamiona swoistej przewrotności. W powszechnym mniemaniu indiańskie społeczności były uważane za mniej rozwinięte od europejskich. W myśl tego założenia, to raczej mieszkańców Starego Świata powinno bardziej dziwić, że pismo i książki były znane w Nowym Świecie przed ich przybyciem tam. Hiszpanie stykając się w początkowej fazie podboju Ameryki z plemionami mniej zaawansowanymi technicznie, zamieszkującymi Antyle, Panamę, Wenezuelę i Florydę, uważali je za znajdujące się na najniższym stopniu rozwoju. Zetknąwszy się z wyżej rozwiniętymi cywilizacjami Meksyku i Peru, mimo że potrafili docenić osiągnięcia poznanych tam kultur, to w ich postawach nie przestawało dominować poczucie wyższości, wynikające głównie z dostrzegania mniejszego rozwoju technologicznego Indian[4]. Przebywający w Nowej Hiszpanii od 1529 r. franciszkanin Bernardino de Sahagún[5] wspominając w swej Historia general de las cosas de Nueva España, że Indianie uważani są za barbarzyńców i ludzi niskiej wartości, pisał np., że wyprzedzają o krok wiele innych narodów, które twierdzą, że są dobrze zarządzane. To co zdołano na ten temat odnaleźć, stanowi ogromny wkład w wiedzę…[6] Mimo że z jego pism wynika, iż był żarliwym krzewicielem chrześcijaństwa wśród Indian, to potrafił zauważyć, że nie wszystkie ich dawne zwyczaje były złe[7].

Obawy przed wpływem wiedzy utrwalonej na kartach ksiąg na zmiany ustanawiane w kluczowych momentach historii Mezoameryki, takich jak powstanie państwa Azteków[8] czy przybycie Hiszpanów sprawiły, że były one najczęściej niszczone przez nowych panów tych ziem, zarówno przez Indian jak i Europejczyków, lub dostęp do nich był ograniczany. Powszechnie znany jest fakt niszczenia przez Europejczyków indiańskich rękopisów. Jednak na kontynencie amerykańskim to nie przybysze zza oceanu byli pierwszymi, którzy na wielką skalę palili księgi.

W 1428 r. sojusz Tenochtitlan[9], Texcoco, Tlacopan i Huexotzinco pokonał Tepaneków i zdobył ich stolicę Azcapotzalco. Wydarzenie to uznaje się za narodziny excan tlatoloyan („podzielone na trzy części miejsce sprawowania rządów”), czyli trójprzymierza Tenochtilanu, Texcoco i Tlacopan oraz początek trwającej do przybycia Hiszpanów na początku XVI w. dominacji Azteków w Meksyku[10]. Po wygraniu wojny, władca Itzcoatl wspólnie ze swoim głównym doradcą Tlacaelelem wprowadził reformy umacniające państwo, wśród których znalazły się działania kształtujące oficjalną propagandę zgodnie z nowymi kierunkami w polityce. Manipulowanie historiografią zapoczątkowało spalenie własnych i posiadanych przez pokonanych zbiorów rękopiśmiennych ksiąg zawierających treści historyczne. Spisywane na nowo dzieje legitymowały osiągnięty przez Azteków status[11]. Po przybyciu Hiszpanów Mexicowie m.in. tak pisali o tym wydarzeniu:
Powzięli tę decyzję
panowie azteccy; powiedzieli:
nie jest wskazane, aby cały naród znał rysunki.
Poddani, którymi się rządzi,
mogą zbłądzić,
a wtedy ziemia skrzywi swój kierunek,
albowiem w księgach jest wiele kłamstw,
i wielu w nich uważano za bogów.
[12]

Część rękopiśmiennych ksiąg uchronili przed spaleniem Nezalhualcoyotl i jego syn Nezalhualpilli, znani z zamiłowania do sztuki władcy Texcoco[13]. Prawdopodobnie również w Huexotzinco ocalono przed zniszczeniem przynajmniej część starych kodeksów[14]. Płomienie palących się stosów ksiąg rozświetlające początki imperium azteckiego ponownie rozgorzały po jego upadku. Jeszcze w trakcie walk o Tenochtitlan, indiańscy sprzymierzeńcy Hiszpanów podłożyli ogień pod miejską bibliotekę, niszcząc w ten sposób zgromadzone w niej zbiory[15]. Wkrótce do dalszej dewastacji azteckich księgozbiorów przystąpili przybysze z Europy. Jednym z głównych kierunków aktywności Hiszpanów na nowo podbitych terenach była ewangelizacja Indian. Nawracający uznawszy, że tubylcze manuskrypty zawierają przede wszystkim treści związane z tradycyjnymi wierzeniami, w ramach chrystianizacji konfiskowali i niszczyli wszelkie indiańskie dokumenty, chcąc w ten sposób uniemożliwić kultywowanie dawnych obrządków. Bernardino de Sahagún opisując pieśni recytowane przez Azteków ku czci bogów, często przy pomocy zapisów poczynionych w kodeksach zanotował: Bardzo dawnym zwyczajem naszego adwersarza diabła jest szukanie kryjówek, by ubijać swe interesy. Zgodnie ze Świętą Ewangelią: „każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości”. Zgodnie z tym nasz wróg zasadził na tych ziemiach las lub niedostępne zbocze pełne gęstych chaszczy, aby stamtąd kierować swymi interesami i ukrywać się w nim, by go nie odkryto, jak czynią to dzikie bestie i bardzo jadowite węże. I ten las lub zarośnięte zbocze to pieśni[16].

Najbardziej znany akt spalenia indiańskich ksiąg, w którym zaprzepaszczona została część spuścizny Majów, miał miejsce podczas auto da fé zarządzonego w 1562 r. przez franciszkańskiego prowincjała Diego de Landę[17] w położonej na Jukatanie – na południe od Méridy – miejscowości Mani. Wg jednej z kilku wersji wydarzeń, zatrudniony w klasztorze Indianin, natrafił w dżungli podczas polowania z psami na zakrwawiony ołtarz. Diego de Landa dowiedziawszy się o tym, wspólnie z burmistrzem Méridy Diegiem de Quijadą dokonał oględzin wskazanego miejsca. Po potwierdzeniu podejrzeń, do okolicznych miejscowości rozesłano zakonników, którzy mieli odnaleźć osoby biorące udział w pogańskich obrzędach. Powołano trybunał kościelny, który następnie przekształcono w inkwizycyjny. W czerwcu 1562 r. na polecenie Diego de Landy aresztowano kilkudziesięciu najbardziej znaczących w okolicznych społecznościach Indian. Pojmani Majowie zostali ostrzyżeni i ubrani w pokutne stroje. Części udało się uciec, niektórzy popełnili samobójstwo[18]. Odnotowano, że w trakcie auto da fé zniszczono 5000 figur bożków, 13 kamiennych ołtarzy i 27 kodeksów wykonanych z jeleniej skóry[19]. Diego de Landa w swej Relación de las cosas de Yucatán napisał:
Ludzie ci używali także pewnych liter, korzystając z nich, zapisywali w swoich książkach dawne sprawy i wiedzę. Za pomocą tych liter i figur oraz niektórych znaków w figurach zapoznają się ze swymi rzeczami, potrafią je wytłumaczyć i nauczyć. Znaleźliśmy wielką liczbę ksiąg z tymi ich literami, nie było w nich niczego, co nie byłoby przesądem lub kłamstwem diabelskim, spaliliśmy je wszystkie, a bardzo żałują tego i sprawia im to ból.[20]

Wiadomo też, że w 1604 r. ksiądz Sanchez de Aguilar zniszczył na Jukatanie 20 figurek bożków i 3 kodeksy[21]. Do unicestwienia azteckich księgozbiorów, w dużej mierze przyczynił się pierwszy biskup Meksyku, dominikanin Juan de Zumarraga. Dziewiętnastowieczny historyk William H. Prescott, w wydanej w 1843 r. w Nowym Jorku History of the Conquest of Mexico, with a Preliminary View of the Ancient Mexican Civilization and the Life of the Conqueror Hernando Cortes napisał, że duchowny po 1529 r. nakazał opróżnić wszystkie biblioteki Azteków i przenieść manuskrypty do Tlatelolco, gdzie ułożono je na placu targowym w wielkie stosy i spalono[22]. W 1547 r. biskup w jednym ze swoich listów zanotował, że z jego rozkazu zakonnicy zniszczyli 500 świątyń indiańskich i 20000 figur bożków pogańskich. Malowane księgi przechowywano w burzonych świątyniach, więc nie można wykluczyć że jakaś część uległa destrukcji wraz z nimi. Osiemnastowieczny historyk meksykański Francisco Javier Clavijero wspomniał z kolei, że pierwsi misjonarze spalili na stosie na głównym placu Texcoco wszystkie księgi, które udało im się znaleźć w tym mieście[23]. Zdarzało się, że Indianie obawiając się posądzenia o praktykowanie dawnej religii sami niszczyli swoje kodeksy. Syn szlachetnie urodzonej Indianki i konkwistadora Juan Bautista Pomar w ukończonej w 1582 r. Relación de Tezcoco napisał, że w mieście tym, posiadacze malowanych ksiąg niszczyli je, obawiając się śmierci na stosie, podobnej do tej, na jaką skazał lokalnego przywódcę Carlosa Ometochtzina biskup Juan de Zumarraga[24]. Niewykluczone, że część malowanych ksiąg przepadła też w trakcie odprawianych przez Majów, w tajemnicy przed Hiszpanami, tradycyjnych ceremonii pogrzebowych kapłanów[25]. Diego de Landa napisał, że umieszczano w ich grobach należące do nich rękopisy[26]. Być może posiadane dawne księgi niszczyli także Indianie, którzy nawrócili się na chrześcijaństwo chcąc żyć zgodnie z nakazami nowej wiary. Jednak część posiadaczy kodeksów, mimo groźby prześladowań, nie wyzbyła się swoich rękopisów. Jeszcze w siedemnastowiecznych i późniejszych dokumentach ze śledztw inkwizycyjnych pojawiają się wzmianki o starych księgach lub ich kopiach[27]. Żyjący na przełomie XVI i XVII w. urodzony w azteckiej rodzinie meksykański historyk Domingo de Chimalpahin, opisując dzieje miasta Chalco korzystał ze źródeł, których część nazywał huehuexiuhtlapohualamoxtli, co jest zbitką słów nahuatl „starożytny rok liczyć książka”, altepehuehuenenonotzalizamoxtlacuilolli, czyli „miasto starożytne mówić książka malować lub pisać”, tlacopintli amoxtli libro, co można przetłumaczyć z języka nahuatl i hiszpańskiego jako „książki kopiowane”[28]. Wśród jego informatorów były też osoby przechowujące starożytne księgi. Należał do nich np. Bartolomé de Santiago Tenmahuiztzin Autenetzin posiadający kodeks opisujący Tenancayotl (państwo lub jednostka polityczna Tenanco) i przybycie ludu Tenanca[29].

Wiedza o indiańskich księgach przetrwała w dużej mierze dzięki działalności tych samych ludzi, którzy doprowadzili do ich spopielenia. Przyczyniło się do tego dążenie Hiszpanów do osiągnięcia korzyści politycznych i ekonomicznych, oraz potrzeba wypełniania misji ewangelizacyjnej. Znaczenie, użyteczność i wartość merytoryczna indiańskich rękopisów zostały docenione przez Hiszpanów niemal natychmiast po przybyciu do Meksyku. Hernando Kortez w trakcie konkwisty wspomagał się tubylczymi mapami i malowanymi raportami[30]. Wśród wysłanych przez niego Karolowi V podarunków znalazły się dwie księgi azteckie[31]. Duchowni starali się aby indiańska wiedza została zapomniana przez rdzennych mieszkańców ale jednocześnie część z nich utrwalała na piśmie wszelkie wiadomości o przedhiszpańskim życiu ewangelizowanych ludów. Przede wszystkim franciszkanie, gromadzili informacje na temat prekolumbijskiej historii, religii i rytuałów aby ułatwić sobie nadzór nad nowo nawróconymi i tym sposobem sprawniej wykorzenić pogaństwo i bałwochwalstwo[32]. Bernardino de Sahagún wyjaśnił, że stworzył swe dzieło aby misjonarze mogli efektywniej ewangelizować Indian. Przyrównał ich do lekarzy, którzy aby móc skuteczniej leczyć, musieli dobrze poznać chorobę. Dzieło, poprzez swoje wartości poznawcze miało też pomóc misjonarzom zwalczać kultywowanie pogańskich wierzeń[33]. W dużej mierze dzięki tym przekonaniom do obecnych czasów przetrwały wiadomości o życiu mieszkańców Mezoameryki w czasach prekolumbijskich. Wiedza ta jest też nieco szersza dzięki dążeniu kolonistów do osiągnięcia jak największych zysków z eksploatacji podbitych ziem. Zapotrzebowanie Korony na informacje mające ułatwić zarządzanie koloniami inspirowało jej przedstawicieli do poszukiwania indiańskich źródeł zawierających pożądane wiadomości. Administrację państwową interesowały sprawy związane z prekolumbijską ekonomią, polityką i stosunkami społecznymi, szczególnie posiadłości ziemskie, niewolnictwo i daniny. Wiedza ta pozwalała kolonistom pobierać od tubylczej ludności nałożone na nią powinności w sposób zbliżony do metod prekolumbijskich, co miało zmniejszyć ryzyko buntu czy powstania przeciw Hiszpanom[34]. Z tych powodów niektórzy przedstawiciele administracji kolonialnej i misjonarze kolekcjonowali po 1521 r. prekolumbijskie dokumenty indiańskie oraz ich wykonane na zlecenie kopie[35]. Były one zamawiane także przez samych Indian, chcących skuteczniej bronić swoich praw przed hiszpańskimi sądami, uznającymi dokumenty sporządzone w tubylczych językach za prawomocne[36]. Potomkowie prehiszpańskiej szlachty chcąc korzystać z przywilejów nadanych im przez administrację kolonialną posługiwali się indiańskimi rękopisami dokumentującymi ich pochodzenie[37]. Eduardo de J. Douglas w książce zatytułowanej In the Palace of Nezahualcoyotl. Painting Manuscripts, Writing the Pre-Hispanic Past in Early Colonial Period Tetzcoco określił ich status jako „quasi legalny”[38]. W 1530 r. Karol V oficjalnie nakazał hiszpańskim przedstawicielom w Nowym Świecie gromadzić indiańskie rękopisy trybutarne[39]. Tego rodzaju działań zabronił Filip II, który w dokumencie z 22 kwietnia 1577 r. wysłanym do ówczesnego wicekróla Nowej Hiszpanii Martina Enriqueza, nakazał mu m.in. aby nie pozwalał komukolwiek w jakiejkolwiek formie i w jakimkolwiek języku pisać o dawnych indiańskich wierzeniach i życiu, czym miał dobrze przysłużyć się Bogu i królowi[40].

Opisane powyżej uwarunkowania oraz niekorzystny wpływ warunków atmosferycznych panujących w niektórych rejonach Mezoameryki sprawiły, że do dzisiejszych czasów przetrwało niewiele prekolumbijskich rękopiśmiennych ksiąg pochodzących z tego obszaru. Ze względu na toczące się dyskusje na temat czasu powstania niektórych z zachowanych kodeksów piktograficznych, ustalenie dokładnej liczby dokumentów z całą pewnością pochodzących z czasów przed przybyciem Hiszpanów nie jest możliwe przy obecnym stanie badań. Można jedynie ogólnie stwierdzić, że nie ma ich więcej niż kilkanaście.

Zachowało się natomiast wiele indiańskich ksiąg sporządzonych we wczesnym okresie kolonialnym. Przypuszcza się, że część z nich wzorowano na kodeksach powstałych przed konkwistą. W czasach tych także kopiowano stare księgi oraz opierając się na dawnych tradycjach, tworzono nowe, zawierające elementy europejskie[41]. Zdania na temat wpływu Hiszpanów na te dokumenty są podzielone. Niektórzy uważają, że ogólny wgląd w większość manuskryptów pochodzących z centralnego Meksyku, pozwala sformułować wniosek, że miał on miejsce przynajmniej na ich stylistykę[42]. Z czasem, indiańskie kodeksy coraz częściej zaczęły przybierać formę europejską. Proces ten uległ przyśpieszeniu w odniesieniu do dokumentów środkowo meksykańskich powstałych po 1560 r. Wynikało ono stąd, iż w tym czasie zaczynało już brakować skrybów uczących się pisania przed upadkiem Tenochtitlanu[43].

Potwierdzono, że rękopisy piktograficzne posiadali Aztecy, Majowie, Mixtecy, Zapotecy i Toltecy. Przypuszcza się jednak, że wszystkie większe grupy zamieszkujące Amerykę Środkową używały kodeksów[44]. Przed dotarciem Krzysztofa Kolumba w 1492 r. do Nowego Świata tylko Indianie zamieszkujący Mezoamerykę stworzyli własne systemy pisma i wytwarzali rękopiśmienne księgi. Ameryka Środkowa jest też jednym z niewielu ośrodków na świecie, gdzie pismo powstało niezależnie od zewnętrznych wpływów.